Dominik Wieczorkiewicz
Dominik Wieczorkiewicz – tata, mąż, opiekun dwóch psów. Entuzjasta jazdy hulajnogą, koleją, edukator przyrodniczy oraz pisarz prozy dziecięcej, kiedy dorośnie chciałby zostać podróżnikiem. Dotychczas odwiedził kilkadziesiąt świata. Od 2019 roku cyklicznie przemierza kolejne afrykańskie kraje na hulajnodze. Jest przewodniczącym grupy pasjonackiej Hulajnoga PL, organizatorem największego zlotu entuzjastów poruszania się na hulajnogach turystycznych w Polsce. Dominik jest również pomysłodawcą budowy pierwszej kenijskiej szkoły hulajnogi z siedzibą w Eldoret.
Książki:
- Hulajnogą przez Szczęśliwą Arabie (Wydawnictwo Skrzat)
- Hulajnogą przez Smoczą Wyspę (Wydawnictwo Skrzat)
Blog i social media:
hulajkrysiu.com;
https://www.instagram.com/hulaj_krysiu/
https://www.facebook.com/hulajkrysiu/
Data: Piątek, 09.08.2024
Godzina prezentacji: 17:00
Hulajnogą wokół Jeziora Niasa (Malawi) – Malawi, Tanzania oraz Mozambik
Bez wątpienia była to wyprawa mojego życia. Przez ponad jedenaście lat hulania przez Europę, Azję i Afrykę, dotychczas nie porwałem się na realizację tak ambitnego projektu podróżniczego. Kiedy podjąłem decyzję, że spróbuje okrążyć ósme pod względem wielkości na świecie i trzecie w Afryce Jezior Niasa (Malawi) nie potrafiłem odmówić udziału w wyprawie przyjacielowi, pluszowemu wilkowi szaremu. O ile szlak wokół największego afrykańskiego Jeziora Wiktorii został przebyty przez nielicznych podróżniczków rowerzystów, prawdopodobnie nikt nie okrążył jeszcze Jeziora Niasa, ba prawdopodobnie nikt nie dokonał wyczynu przy pomocy hulajnogi, napędzanej wyłącznie siłami własnych mięśni. Zachodni brzeg okazał się sielankową podróżą przez gorące serce Afryki, Malawi. Każdy dzień pękał w szwach od ilości wartościowych spotkań, uśmiechów i niezliczonej ilości pozdrowień. Przy każdej możliwej okazji Malawijczycy ochoczo korzystali ze sposobności „karnięcia” się na hulajnodze. Jedynie ja miałem wówczas wyrzuty sumienia, że muszę pędzić, aby objechać jezioro w ciągu miesiąca. Kłopoty zaczęły się w Tanzanii. Panująca w tym czasie pora deszczowa i ogromne przewyższenia (góry po 3000 m n.p.m), spowolniły mnie do ślimaczych prędkości. Kilka razy zostałem oszukany na pieniądze, uszczuplając swój i tak relatywnie skromny budżet. Ostatecznie końcowy fragment drogi pomiędzy Tanzanią a Mozambikiem okazał się nierealny do hulania (droga nie istniała, przejście graniczne było tymczasowo zamknięte). Kiedy byłem bliski rezygnacji z podróży z pomocą zjawili się miejscowi rybacy. Dołączyłem do załogi płynącej do Mozambiku. W trakcie rejsu ciężko pracowałem, napinałem cumy, przeładowałem towary z łodzi do czółen, ale dzięki temu poznałem jezioro z innej równie ciekawej perspektywy wody. Mieszane uczucia do dzisiaj wywołuje we mnie wspomnienie podróży przez północny Mozambik. Z jednej strony mam w pamięci uśmiechniętych i radosnych mieszkańców ubogich wiosek. Z drugiej strony pamiętam ponury krajobraz, pijanych agresywnych mężczyzn i czyhających na łapówki policjantów. W Mozambiku straciłem kartę kredytową i o mały włos nie zostałem aresztowany. Może dlatego cieszyłem się jak dziecko, kiedy ponownie wróciłem do Malawi. Wyprawę na hulajnodze zakończyłem w Lilongwe. Dysponującą kilkoma dniami wolnego czasu jako wolontariusz dołączałem do ekipy instalującej panele słoneczne. W ten sposób na chwilę zawitałem do Zambii, która od teraz stała się celem mojej kolejnej afrykańskiej podróży. W czasie miesięcznej podróży na hulajnodze, zarejestrowałem na liczniku niemalże 1700 kilometrów.
Hulajnogą wokół Jeziora Niasa to opowieść o przydrożnych spotkaniach, nieśpiesznym przemieszczaniu się i obserwacji świata z przyrodniczą wrażliwością. Podejmuje rozważania na temat braku różnic w życiu człowieka i zwierząt. Zatrzymuje się przy procesach deforestacji lasów deszczowych. Jest prawdziwa, ponieważ opowiadana z serca a nie z głowy.